• Kategorie

  • Konkurs

    • rusmil.net Konkurs fotograficzny rusmil.net - termin nadsyłania: 02.10.2011
  • Współpracujemy

    • Frontowiec.com
  1. # 1
    Granica avestańsko –brombracka 2007/2008.

    Jesteśmy na patrolu już drugą dobę. Do najbliższego posterunku mamy jakieś dziesięć kilometrów, w zasadzie nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło. Patrol podobny do tych, w jakich brałem udział podczas wielu dotychczasowych misji pokojowych.
    Las, czasem jakieś górki, ale generalnie kawał płaskiego terenu. Dowódca wysłał nas na kolejne zadanie w stylu „przejść od punktu A do B, pokazać się, że jesteśmy i czuwamy. Od 15 grudnia 2007, kiedy wylądowaliśmy tu na mocy nadzwyczajnej rezolucji Rady Bezpieczeństwa, do ostatnich dni był względny spokój. Co jakiś czas, może raz na miesiąc, zdarzały się jakieś incydenty między siłami Avestanu i Brombracji. Kiedy docieraliśmy na miejsce, było z reguły po wszystkim trochę łusek, jakieś ślady po walce. Raz, może dwa, chłopacy znaleźli ciała zabitych. Każdy taki incydent urastał do rangi wojny na arenie politycznej. I tak z tygodnia na tydzień sytuacja coraz bardziej się zaogniała. Co prawda to politycy nawzajem się oskarżali, wyzywali, grozili sobie i swoim rządom, tu jakoś nie specjalnie można to było odczuć. Tak więc kolejny raz depczemy ziemię w strefie buforowej i szukamy czegoś podejrzanego.
    Moje wątpliwości budzi w tej chwili jedynie misja badawcza firmy GeoXplorer. Nie wiem, o co chodzi, ale dziwne, że w takim miejscu, w tak napiętej politycznie sytuacji ktoś prowadzi badania geologiczne w zasadzie na samej granicy między państwami, które krok po kroku zbliżają się do stanu wojny. No, ale jak mówił James, nasz sierżant, „kasa i surowce do produkcji paliw rządzą się swoimi prawami. Nie przejmują się wojną”. Więc czasem wpadamy do ich obozu zapytać „jak leci” i wracamy do swoich zadań. Przynajmniej jest jakaś odmiana w „życiu”.
    Zatrzymujemy się na znak „stop” podany przez radiomana. Dowódca patrolu rozmawia przez radio i woła do siebie mapmana. Po kilku minutach ruszamy dalej, ale wyraźnie odbijamy na północny zachód. Hose, wielki mulat, który idzie przede mną, odwraca się i przekazuje mi informacje: „Idziemy na lotnisko, coś się tam dzieje. Nasłuch przechwycił transmisję z terenu lotniska i nie jest to transmisja brombracka...”.
    Do lotniska mamy jakieś sześć-siedem kilometrów... Zajmie nam to lekko godzinę. Na pewno z posterunku „Charlie” już wyrusza inny patrol, mają do lotniska jakieś dwa-trzy kilometry i będą tam za około dwadzieścia minut. Możliwe, że szybciej, o ile mają na miejscu samochody. Naszym zadaniem jest zabezpieczyć podejście do lotniska od strony granicy w taki sposób, żeby zatrzymać ewentualnych „obcych” chcących przedostać się do Avestanu. Nie lubię takich zadań... My poruszamy się z reguły w miarę szybko widocznie, mamy demonstrować naszą obecność. Ewentualny przeciwnik będzie się krył, ubezpieczał. Jak dojdzie do sytuacji, w której „oni” będą zdesperowani, zanim się zorientujemy, dostaniemy kilka kilogramów ołowiu. Oby kamizelki wytrzymały w razie czego i oby przeciwnik słabo strzelał.
    Po około trzydziestu minutach zatrzymuje nas dźwięk strzałów. Słychać je dość daleko przed nami, może kilka kilometrów to pewnie na lotnisku coś się wymyka spod kontroli. Po krótkiej rozmowie dowódcy przez radio ruszamy szybciej. Wygląda na to, że nasi potrzebują wsparcia. Po kilku minutach słyszę silniki śmigłowców... To chyba UH-1 brombrackich sił powietrznych. Dość konkretnie hałasują, czyli raczej się spieszą. Minęły nas jakieś dwa-trzy kilometry z lewej strony. Chwilę później słyszę charakterystyczny „trzepot – furkot” wirnika UH-60. To nasze śmigłowce lecą albo ze wsparciem albo po rannych... Do lotniska mamy jeszcze ponad dwa kilometry...


    Sytuacja na granicy brombracko – avestańskiej z miesiąca na miesiąc się pogarsza. Od incydentu z ósmego grudnia 2007 w zasadzie ani przez chwilę stosunki między rządami obu państw nie poprawiły się. Mało tego rząd Avestanu przedstawia coraz „wyraźniejsze” i „pewniejsze” dowody na to, że Brombracja ukrywa przed opinią publiczną świata próby badań nad nową bronią. Według władz Avestanu nie chodzi tu o nowy czołg, samolot czy karabin, ale o coś co może być bronią masowego rażenia... Może MOAB? Oskarżenia avestańskie coraz wyraźniej wskazują na prawdopodobieństwo badań nad tego typu bronią. Mimo obecności kontyngentu ONZ na tym terenie dochodzi do naruszeń granicy przez oddziały dywersyjne Brombracji. W końcu rząd Avestanu wystąpił do Rady Bezpieczeństwa ONZ z prośbą o zezwolenie na wprowadzenie do strefy buforowej przy granicy z Brombracją „pewnych sił” w celu zabezpieczenia granicy przed coraz częstszymi prowokacjami ze strony Brombracji. ONZ wydał zgodę na taki ruch avestańskiemu rządowi, zaznaczając jednocześnie, że jeżeli Brombracja wystąpi z podobną prośbą, też pozytywnie się do niej ustosunkuje. Poza tym ONZ nadal utrzymuje na tym terenie swój kontyngent.
    Od kilku dni trwają ruchy wojsk po obu stronach granicy. Jedyne obostrzenia, jakie nałożyła Rada Bezpieczeństwa na obie strony, dotyczą obecności ciężkiego sprzętu. Żadna ze stron nie dostała zgody na wprowadzenie na teren strefy kontrolowanej przez ONZ czołgów, BMP czy APC. Jedyne dopuszczone środki transportu to ciężarówki i samochody terenowe. W nagłych przypadkach, kiedy zależy na czasie w celu ratowania zdrowia, zezwolono na interwencję śmigłowców obu stron. Oczywiście tylko w ramach swojej przestrzeni powietrznej.
    Tak więc siły Brombracji po swojej stronie założyły bazę i z niej wysyłają patrole „uszczelniając” granicę. Tak samo Avestan przerzucił swoje jednostki w pobliże granicy i założył bazę polową. Oczywiście wojsko avestańskie również patroluje swoją stronę. Sytuacja jest bardzo napięta, minimum raz dziennie dochodzi do spotkań patroli brombrackich z avestańskimi, czasem dochodzi do wymiany ognia.
    Świat przygląda się rozwojowi wypadków. Czyżby miało dojść do kolejnej wojny w Europie? Od kilku dni różne państwa wysyłają swoich przedstawicieli do Tremest i Belgorodu w celu nakłonienia prezydentów i szefów rządów do nawiązania rozmów i podjęcia próby rozwiązania konfliktu drogami dyplomatycznymi. Niestety, jak na razie bezskutecznie...

    MilSim będzie rozgrywany na zasadach CCS (karty ran, limity amunicji, zasady regulujące pomoc medyczną na polu walki i poza nim), mechanika gry będzie dostosowana do użytych w grze środków transportu (samochody) w taki sposób, żeby wyeliminować ich uszkodzenie. Najprawdopodobniej, o ile uda się go przetestować i sprawdzić, zostanie wykorzystany nowy system walki z pojazdami - system, który umożliwi trafienie pojazdu, jego „uszkodzenie” bądź „zniszczenie” w sposób zgodny z zasadami gry, jednocześnie nie powodujący zagrożenia dla samego pojazdu.

    Oczywiście w czasie gry będzie utrzymywany „chain of command”, czyli każdy będzie podlegał jakiemuś dowódcy, który będzie podlegał innemu i tak do samej „góry”. Piszę to, ponieważ chcę uzmysłowić potencjalnym chętnym, że nierozerwalną częścią tej gry jest posłuszeństwo wobec swojego przełożonego, czyli wykonywanie rozkazów i poleceń.
    W grze obecne będą dwie strony: Avestan i Brombracja, obie działają na tych samych zasadach, na swoim terenie, i są podobne liczebnie i podobnie uzbrojone. Poza tym obecny będzie też kontyngent sił ONZ neutralny dla obu stron.

    Proszę o deklaracje ekip/teamów co do liczby członków. Proszę podawać rodzaj camo, żeby można było jakoś jednolicie ubrać obie strony.

    Podstawa: impreza tylko dla osób pełnoletnich, a organizatorzy zastrzegają sobie, jak przy poprzednich imprezach tej „serii”, weryfikację chętnych i odmowę zgłoszenia bez podania przyczyny. Nie chcemy, żeby jedna czy kilka osób rozłożyło nam grę.
    Miejsc trochę będzie, bo planujemy imprezę na jakieś 250 osób. Jak będzie więcej, też fajnie. Ale w związku z taką ilością, jaką zakładamy, tym bardziej będziemy poddawać każdego weryfikacji. Zgłoszenia proszę na priw do mnie albo do Khaoza. Ewentualnie w tym temacie.

    Gra odbędzie się 20-22 czerwca 2008.
    Teren gry to w przybliżeniu 100 km2.
    Teren: Bory Tucholskie.

    Proszę się nastawić na symboliczne wpisowe, które ma związek z paliwem do wykorzystywanych w czasie gry pojazdów oraz z kilkoma innymi możliwymi wydatkami. Kwotę podamy za jakiś czas (przełom styczeń -luty najpóźniej)
    Do czasu aż nie uruchomimy strony, na której będziemy rejestrowali chętnych, tu proszę się zgłaszać. Jak tylko ruszy strona „48H”, posprzątamy tu i w tym miejscu będziemy podawali tylko informacje związane z grą.
    Pozdrawiam.


    Jak dla mnie brzmi smacznie :D Chętnie bym się przejechał na coś takiego.
  2. # 2
    Leniwiec się we mnie odzywa, czytaj - dla mnie akcja ma miejsce nieco daleko (pewnie coś takiego jak dla ciebie Wrocław ;) ). No ale brzmi fajnie.
  3. # 3
    Ja do Tomaszowa jechałem z Bieszczad, ok. 600km i nawet mi się chciało ;) Mnie tam wsio rawno gdzie to jest, jak by się zebrała ekipa to jestem chętny :)
    •  
      Geno
    • 2008-02-07 *
    # 4
    Tutaj http://milsimunit.ok1.pl/

    pojawiają się ciekawe milsimy i w górkach np. rejony skąd pochodzę tj. Sudety.
  4. # 5
    Czołem,

    podano już koszt imprezy - 40 zł na osobę (w sumie tyle co za Borne w tym roku).

    Ktoś się wybiera?

    pozdrawiam, Urban
  5. # 6
    Ja odpadam. 30 czerwca mamy piknik w Krakowie, a bory tucholskie są akurat po przeciwnej stronie...
  6. # 7
    Ja bym się wybrał... gdyby ktoś znajomy jechał, zawsze chciałem wziąć udział w takim czymś.
  7. # 8
    @Potfur - radzę najpierw się przejść na jakiś 12-24h milsim, bo 48h na pierwszy raz, to może być porwanie się z motyką dla słońce ;)
  8. # 9
    Możliwe, że masz rację - ale jeśli się nie biega przez 8h nonstop - to na ryj nie padnę :)
  9. # 10
    Chyba zależy od imprezy. Byłem jakiś czas temu na takiej, gdzie po 15 godzinach czułem się już jak szmata. Po odbębnionych 24h leżałem i zdychałem ;) Z drugiej strony słyszałem o takich, gdzie wysiłku fizycznego było stosunkowo mało.
    Wiesz, zawsze możesz spróbować, jak już naprawdę nie będzie Ci się chciało to sobie po prostu pójdziesz ;) Ja też bym się chętnie spróbował z tym milsimem, aczkolwiek nie sypię taką kasą żeby w tydzień przejechać wzdłuż całą Polskę.
  10. # 11
    Może się wybiorę w tym roku, ale nie wiem jeszcze na 100%. A taka gra potrafi dać w kość. W zeszłym roku nie odbyła się cała bo przeciwnik wymiękł. Pogoda się załamała, lało i w ogóle hardcore. Myślę, że dalibyśmy radę do końca bez problemu, ale jak już wróciłem do domu to byłem zadowolony, że mogę odpocząć. :D