Wyszła wyczekiwana książka Sapkowskiego. Niestety jest chyba najkrótszą z dotychczas popełnionych przez autora – marne 230 stron. Jestem dopiero na początku lektury, ale czyta się wyśmienicie. Książka pisana jest żargonem, który nieobytym z tematyką militariów, szczególnie radzieckich, będzie nieźle bruździć, zaś każdego ze zboczeńców jak my wprowadzi w stan niezdrowego podniecenia. Dla ułatwienia na końcu znajduje się słowniczek najważniejszych pojęć. To ciekawe, choć może nie zawsze rzetelne źródło wiedzy, bo np a-ka-es to "AKS74U pistolet maszynowy kałasznikowa, wersja skrócona", zaś a-ka-em to zarówno AKM jak i "jego nowocześniejsza wersja, AK-74". Ja bym się z tym nie zgodził, ale specem nie jestem. Bardziej zawiłych niuansów ocenić nie jestem w stanie i nawet nie zamierzam. Tak czy inaczej, lektura obowiązkowa.
Lektura już za mną, a książkę kupiłem wczoraj więc ... coś mało tego ;) Albo jest dobrze napisane, bo przez tekst się po prostu przelatuje. Albo jedno i drugie.
Książka sama w sobie ma momentami ciekawy "klimat", i samej "fantastyki" na szczęście nie ma zbyt dużo, a przynajmniej nie jest tak "głupia", czy też "nachalna" - ładnie się komponuje ze światem i nie sprawia, że nie wygląda on nierealnie (a przynajmniej nie jest nazbyt fantastycznie). Za to w tekście jest dosyć dużo obco brzmiących nazw, do których nie zdążyłem się przyzwyczaić przez te 230 stron lektury (i nie mowa tutaj o żargonie, bo to imion bohaterów nie mogłem spamiętać), przez co momentami nie wiedziałem o kim była mowa w tekście (albo po prostu za mało się na czytaniu koncentrowałem). Jakiś "wypaczeń historycznych" (w kwestii tematu Rosjan w Afganistanie) szczerze mówiąc nie znalazłem w tekście, ale też porusza on momentami sprawy o których za dużo nie wiem, lub nie jestem na tyle pewien swojego by krytykować pisarza.
Jednak szczerze mówiąc większą radość czerpałem z lektury książek (i opowiadań) z serii Wiedzmin i Narrenturma. Po lekturze Żmiji mam wrażenie jakbym przeczytał raczej dłuższe opowiadanie z Science Fiction, czy Nowej Fantastyki niż coś co wymaga wydania książkowego (bez obrazy dla SF i NF). Gdyby ta opowieść była jedną z powiedzmy dwóch, albo trzech (o podobnej długości) w książce, to bym nie narzekał, ale tak to strasznie mało tego, mało! No i moim zdaniem nowa książka Sapkowskiego jest bita na głowę przez "Dziesięć kawałków o wojnie. Rosjanin w Czeczenii" Arkadija Babczenki, którą także można traktować jako "lekturę rozrywkową" (pomimo tego, że bliżej jej do "lektury faktu"). Nie dość, że lepiej mi się ją czytało, to jeszcze tego więcej było ;)