Witam serdecznie!
mam małe pytanko odnośnie tielniaszek, otóż czy ktoś z Was wie jak wygląda sprawa noszenia tychże koszulek np. na Bałkanach? (pomijam zachodnią Europę, bo to tumany są) chodzi mi głównie o kraje byłej Jugosławii oraz postsowieckie. Jak postrzegana jest osoba nosząca tielniaszkę (jeśli w ogóle zwracana jest na to jakakolwiek uwaga.) Chodzi mi trochę o takie stereotypowe postrzeganie ludzi, tak jak u nas dresiarzy, ludzi noszących bluzy z kapturami, czy np. ubioru związanego z jakąś subkulturą. Mam nadzieję, że napisałem to jakoś w miarę zrozumiale ;) Myślę, że napisałem mniej więcej w dobrym temacie.
Pozdrawiam!
Tielniaszka często jest statusem weterana, ale też każdego kto chce podkreślić swoją służbę wojskową lub udział w walce. W Rosji i byłym ZSRR weteran to dla ludzi "człowiek instytucją" w mniejszych społecznościach osoba obdarzona szacukiem i niejako lokalny "mędrzec". Szczególnie dotyczy to weteranów 2WS i ewentualnie Afganistanu. Stąd często noszą je dosyć starzy mężczyźni. Również podkreślenie służby lub walki u młodych mężczyzn ale już po zdemobilizowaniu. Do tego oczywiście różnej maści "byczkow" żeby wyglądali jak twardziele :) Oczywiście popularna również wśród wszystkich związanych z marynarka i pracą na wodzie ale to osobny temat.
Pamiętam raz jak w tieliaszce wracałem z zajęć trafiłem na kilku Białoruskich spadochroniarzy. Odwrócili się tylko jak przechodziłem i wyłapałem jak powiedzieli "Wot szto? Desantnik?". Czy to Ukraińcy czy Białorusini, zwykle reagują tylko serdecznym uśmiechem, jak na swego rodzaju skierowany hołd w ich stronę.
Z kolei znajomi jak mnie zobaczyli, pytali się czy w pierdlu byłem.
Nawiązując do zdarzenia Mazy - tielniaszka oznacza zazwyczaj "służyłem" i ma świadczyc o statusie noszącego - jako znak rozpoznawczy, jego sentyment lub lans. Odrzucam tu oczywiście wszelkich wannabe i "patriotów" ale kojarzy się raczej z szacunkiem a nie z dresiarstwem.
Dziękuję za rzeczowe odpowiedzi. Rozumiem, że na wakacjach gdzieś w Bośni, czy Macedonii nie zarobię w czapę od wzburzonych przechodniów? Pomijam fakt spotkania agresorów, którzy mogliby zlać kogoś nawet za koszulkę z Michaelem Jacksonem ;) No chyba, że wezmą mnie za zbłąkanego krasnoarmiejcę. Chciałbym sobie zabrać tielniaszkę ( i majkę w zasadzie) na piesze wędrówki po Bałkanach, bo cenię je za wygodę, przewiewność i za "dizajn" oraz za kolor (jakoś strasznie podoba mi się ten błękit VDV.)
Podróżowałem sporo po Bałkanach i powiem, że niestety nie wszystkim tielniaszka musi się dobrze kojarzyć. Ludzie pamiętają wojnę, choć praktycznie o niej nie rozmawiają. Osobnik w takiej koszulce może przywoływać niechciane wspomnienia. W ogóle styl militarny jest tam praktycznie niewidoczny.
O ile w Rosji weterani są traktowani z uznaniem i o tym pisałem wcześniej, to na Bałkanach swoi - tak, obcy - nie.
Może to być mile widziane w Serbii, ale już niekoniecznie w Bośni.
Nie mam pojęcia jak to się ma do samej tielniaszki, ale choć byłem jedynie przez parę dni w Chorwacji jakiś czas temu to potwierdzam to co pisze Robaki.
Nie widziałem nikogo kto nosiłby jakikolwiek element umundurowania poza żołnierzami. Chociaż specjalnie nie szukałem żadnego sklepu militarnego to trafiłem jedynie na taki survivalowo-myśliwski. Zapytałem prowadzącego o jakieś fanty militarne z okresu ichszej wojny, widać po minie że nie był z tego powodu zadowolony i jedyne czego się dowiedziałem to to, że nie wie gdzie takie rzeczy dostać. Generalnie trzeba pamiętać, że wielu ludzi których mija się tam na ulicy widziało wojnę nie tylko na ekranie i nie musieli jechać po to specjalnie do Astanu.
Generalnie co do Bałkanów, Serbom Tinaszielki, Majki będę raczej dobrze się kojarzyć (Rosyjscy ochotnicy), natomiast Bośnia, Albania, Kosowo... Cóż... W tej przedostatniej nawet słowo "Polak" źle się kojarzy (parę sztuk było w Serbskich Tygrysach)
Generalnie konflikt to dla nich temat tabu... Nie powinni zwracać na Ciebie uwagi (ot turysta) ale generalnie, cóż, po górach spokojnie myślę możesz chodzić, byle się nie obnosić (klata i "goldy" na wierzchu) co by wszyscy widzieli.
"niestety nie wszystkim tielniaszka musi się dobrze kojarzyć. Ludzie pamiętają wojnę, choć praktycznie o niej nie rozmawiają. Osobnik w takiej koszulce może przywoływać niechciane wspomnienia. W ogóle styl militarny jest tam praktycznie niewidoczny."
Dobrze ujęte! O coś takiego mi chodziło, że taka tielniaszka w pewnych społecznościach (Bośnia, Kosowo, Albania, Chorwacja) może zostać uznana jako swego rodzaju prowokacja lub wchodzenie na grząski grunt, tj. rozpamiętywanie - w zasadzie nie tak dawnych - działań wojennych. A co z ludność muzułmańską na tych terenach? Biorąc pod uwagę stosunki Rosji z ich "braćmi w wierze" na przełomie ostatniego wieku, to nie wygląda to za ciekawie.
@Andej997 obnosić się nie zamierzam ;) Tylko jako część ubioru, tym bardziej, że odkąd schudłem to przypominam raczej szachistę niż "desantnika" ;)
Raz jeszcze dziękuję wszystkim za wkład merytoryczny w dyskusję!