Byłem w bibliotece w najdalszych zakamarkach mojej dzielnicy i JEST! Mam "Piknik..." :) Idąc za ciosem pożyczyłem też "Poniedziałek zaczyna się w sobotę".
Przeczytałem "Piknik...". Trochę zajęło, bo jeszcze Shoguna kończyłem. Książka fajna, choć akcji w samej Strefie nie jest dużo. Szkoda tylko, że rozkręca się w połowie 3 rozdziału i szybko się kończy.
Zabawne jest to, że ani film, ani gra wzorowana na książce nie są do niej podobne (gra bo gra, a film bo Tarkowski - i wszystko jasne). :)
Zaczynam "Poniedziałek...".
(przede mną leży 600-stronnicowe tomisko z admina, nieruszone, kolokwium za tydzień, a szans na otwarcie tego straszydła zerowe :D )