niedawno zostałem wesołym posiadaczem repliki ze stajni E&L. Na ten moment jestem umiarkowanie zadowolony. Chciałbym jednak wymienić przednie okładziny na drewniane. Z dolną poszło jak po maśle. Niestety górna stawia opór. Nie jestem ją ściągnąć bez większych uszkodzeń. Czy ktoś miałby dla mnie jakąś radę jak ją zdjąć? Czy element widoczny na fotce należy odgiąć przy zdejmowaniu okładziny? Okładzinę należy okręcić w którąś stronę?
Druga sprawa.
Chciałbym dostosować magazynki ze swojej starej repliki. Są to głównie boyi'e i cymki. Może jestem ślepy, ale nie mogę znaleźć żadnej jasnej instrukcji lub schematu jak to zrobić.
Dzięki panowie za odpowiedzi. Co do górnej okładziny: nie mogłem jej wymienić gdyż...była przyklejona, chyba nawet fabrycznie. Nie wiem co jakiemuś Chińczykowi strzeliło do głowy.
Co do magów, to moje mogą już mieć ze 6 lat ostrego użytkowania za sobą, więc zmęczenie materiału wchodzi w grę. Jeden rozpadł się podczas piłowania. Zakupię nowe ;)
Swoją drogą oryginalne bagnety też nie wchodzą. Czy tak jak w ich przypadku, trzeba doszlifować trzpień na lufie zewnętrznej? Czy moze cos wiecej trzeba dopasować?
Mam dwie repliki AK od E&L obydwu generacji i pomyślałem, że warto podzielić się w Wami moimi spostrzeżeniami.
Generacja pierwsza:
1. Oksyda położona nierówno, różnobarwna, miejscami jej brak uzupełniony zwykłą farbą. (Zaoksydowałem na nowo w galwanizerni i teraz jest w porządku)
2. Spasowanie bardzo dobre
3. Nieco toporna praca gearboxa - idealnie złożony to on nie został
4. Replika przyszła fabrycznie zafoliowana i zakonserwowana olejem, zatem nie przechodziła przeglądu w Polsce.
5. 100% stal (w tym język spustowy) - co dla mnie było największym atutem tej repliki
6. Zaczep kolby w pozycji złożonej blokował ją dość słabo i musiałem delikatnie podgiąć blachę kolby, żeby wyrównać płaszczyzny i zwiększyć tym samym powierzchnię styku z zaczepem. Sprężynka tego zaczepu stawia niewielki opór przez co odczucia "dotykowe" są kiepskie, ale spełnia swoją rolę bez zarzutu.
7. Chiński certyfikat jakości - ciekawy bajer, ale mający niewiele wspólnego ze stanem faktycznym.
8. Uważam, że pod wieloma (nie wszystkimi rzecz jasna) względami replika E&L jest lepsza od VFC (którą de facto też posiadam)
Generacja druga:
Chinole musieli dostać konkretny opieprz za niedoróbki jakie trafiały się w poprzedniej generacji, bo istotne bolączki zostały wyeliminowane (albo ja miałem takie szczęście).
1. Oksyda położona równo i bez przebarwień, odporna na zarysowania.
2. Spasowanie idealne, wręcz powiedziałbym, że miejscami nawet zbyt ciasne
3. Gearbox pracuje perfekcyjnie i ma sporo poprawionych elementów.
4. Replika przyszła bez foli, za to z potwierdzeniem wykonania przeglądu zerowego w sklepie w Polsce
5. Sprężynka zaczepu kolby w pozycji złożonej nadal jest miękka.
6. Brak impregnacji łoża od wewnętrznej strony, przez co jest tam goła sklejka bez żadnej powłoki (i właściwie jest to chyba jedyna rzecz do jakiej mogę się naprawdę przyczepić).
Gdyby od samego początku repliki E&L były wykonywane tak jak generacja druga, to użytkowników niezadowolonych byłaby zapewne garstka.
Wiesz, łoże od prawdziwego AK-74 też nie jest wewnątrz zaimpregnowane. Zdarzają się nawet egzemplarze ze spapraną powłoką zewnętrzną ale to raczej wyjątki. Do estetyki tam nikt poważnie nie podchodził wystarczy popatrzeć na jakość łączeń kolby AKS-74, sposób bicia numerów seryjnych(niektóre nawet wydrapywali gwoździem) czy właśnie wspomniane łoże.
Posiadam łoże od bułgarskiego AK74 i jest zaimpregnowane w całości. Myślałem zatem, że jest to standard we wszystkich fabrykach. Dzięki za wyprowadzenie z błędu :)
Bułgarski AK-74 na rynek cywilny a Radziecki AK-74 na wyposażeniu wojska to dwie różne bajki jeśli chodzi o takie szczegóły :) Łącznie miałem 3 oryginalne zestawy od AK-74 i żadne łoże nie było w środku zabezpieczone lakierem, piszę to tak dla pokrycia tego co mówię.
Fakt. Magazynek to nieodporny na jakikolwiek udar plastik. Zamieniłem na Cyme (podpiłowany zatrzask) od samego początku i dlatego zapomniałem wymienić maga jako wadę zestawu.
Swoją drogą często wymienia się utrudnione w porównaniu do innych replik wkładanie magazynka jako wadę replik LCT,a tym samym E&L, którą eliminuje "magwell spacer". Przyznam jednak, że kiedy po raz pierwszy miałem w rękach prawdziwego Beryla i chciałem załadować magazynek, to zablokował mi się dokładnie w ten sam sposób, w jaki blokują się magi w tych replikach. Musiałem operację powtórzyć i wykonać wszystko z wyczuciem. W E&L jest tak samo. Z punktu widzenia ASG jest to wada, bo takie rozwiązanie jest mało komfortowe, jednakże moim zdaniem bliżej mu do palnego odpowiednika.
A jak jest w drugiej generacji z kolorystką części? Bo w pierwszej na zdjęciach jakoś strasznie odstają kolorystcznie niektóre elementy. Mam tutaj na myśli np. atrapę suwadła która wygląda na szarą i matową.
Po zaoksydowaniu na nowo jednej z replik, wiem, że kolor jaki jest finalnie uzyskiwany, zależy w szczególności od faktury materiału, który oksydujemy. Mimo, że oksydowanie wszystkich elementów miało miejsce w tym samym roztworze, ich odcień delikatnie się różni, gdy np. patrzymy pod światło. Chodzi o to, że np kolanko gazowe, podstawa szczerbinki, suwadło itp. są wykonane z matowego staliwa, a np. korpus z gładkiej blachy. Stąd też kolor elementów jest idealnie czarny, lecz ich poblask w świetle nieco się od siebie różni - jest mat i półmat. Żeby to wyeliminować, trzeba by np. spolerować lub zmatowić wszystkie elementy przed oksydowaniem. Przed całą operacją poszperałem w necie w celu sprawdzenia jak wykańczana jest wersja palna na świecie, choćby AK-47, czy AKM i chyba co zakład produkcyjny albo seria to inny sposób. Znalazłem karabinki całkowicie spolerowane, matowe i mieszane, więc zostałem przy tym, co zafundował E&L.
Kładłem nową oksydę, bo stara miała plamy i przebarwienia, miejscami jej brakowało. Replika została też wybarwiona całkowicie na czarno - wcześniej miała niebieskawy odcień w czarne plamy.
Jeśli zaś chodzi o generację drugą, to jak wspominałem wcześniej, oksyda jest położona bardzo ładnie. Pod światło ma nieco granatowy odcień. Patrząc na wprost jest czarna.
Szare kolory staliwa na zdjęciach sklepowych mogą wynikać z faktu, że te elementy nie zostały zabezpieczone oliwą po zamontowaniu w replice. Olej (naniesiony, a następnie wytarty do sucha) bardzo ładnie wybarwia oksydę i szare części powinny ściemnieć. Po odebraniu repliki z galwanizerni była natłuszczona i idealnie czarna, lecz nie wiedziałem jakiego pochodzenia jest to olej i wolałem się go pozbyć, zwłaszcza, że czuć było jakieś rozpuszczalniki. Po umyciu elementów w wodzie z szarym mydłem i wytarciu do sucha, oksyda miała pod światło kolor lekko wpadający w beżowy. Po zakonserwowaniu olejem do broni PKB (swoją drogą bardzo polecam ten olej - super konserwuje, kosztuje grosze, jest wydajny i replika po jego zastosowaniu ma niepowtarzalny zapach) wszystko wybarwiło się z powrotem na czarno.
W załącznikach zdjęcia obu generacji (pierwsza już z nową oksydą). Celowo robione z lampą błyskową, aby pokazać ew. różnice w odcieniach elementów, wynikające jak wspomniałem ze stopnia matowości materiałów jeszcze przed oksydowaniem.
fumfel hubert, zgadza się. Przeszli chyba na fosforanowanie, podobnie w PRL, ale raczej ciężko jest znaleźć zakład, który tą usługę oferuje. Dostępne są preparaty, za pomocą których można sobie taki zabieg wykonać w domu, aczkolwiek jest ryzyko, że jeśli detal nie zostanie zanurzony w całości w roztworze, to wyjdą plamy, jak z oksydą na zimno, nakładaną szmatką. Można by też spróbować pomalować na wzór palnych AK-74, ale sam miałem pewne obawy co do użycia którejś z powłok powszechnie dostępnych na rynku. Co więcej późniejsze wersje automatów z okładzinami z tworzywa mają lekko półmatową powierzchnię, która jest wyglądem zbliżona do oksydy. Biorąc to pod uwagę, jak również koszty i trwałość - oksydowanie jest rozsądnym wyjściem, dostępnym dla przeciętnego kowalskiego :)
Rosyjskie kałachy są zwyczajnie malowane, nie fosfatowane. Fosfatują nasi beryle i AKMSy.
Co do oksydy fajnie się zachowuje roztwór w połączeniu z przepalonym olejem z silnika. Kolega zawsze robił taki myk oksydując i cholernie czarna i błyszcząca oksyda wychodziła. Nie mam niestety żadnych fot.
Panowie mam pytanie, ilu z Was zdejmowało kolby w swoich E&Lach (wersji ze składaną na bok kolbą)? Zastanawiam się nad wymianą kolby i przed oczami staje mi obrazek gdzie jeden żółtek rozwalił obsadę kolby próbując wybić pin. Da się to wszystko zrobić bez załatwienia obsady kolby na amen?
A ten gosc nie rozwalil jej przypadkiem przy probie zlozenia wszystkiego w calosc? Moim zdaniem jesli udaloby sie wybic pin, to pozniej nalezaloby delikatnie oszlifowac go od strony, ktora wchodzi w zawiasy. Ten koles chyba tego nie dopilnowal. Poza tym musial walic na chama, skoro doprowadzil zawias do takiego stanu...
Ja, zmieniłem na ril sztil..,
Nie ma sie czego obawiać absolutnie,
Pin ładnie wchodzi i wychodzi jak... No, wiadomo co...
Trzeba byc pół-mózgiem zeby to spierdolic...